czwartek, 25 czerwca 2015

Moje Krupówki


 
 
Choć w tym stwierdzeniu tkwi pewna doza przewrotności, Krupówki bezsprzecznie należą do moich ulubionych ulic. Mimo wszystko, no może poza szczytem spacerowym czyli sezonem alkoholowych wędrówek młodych nuworyszy odbywanych między Anemonem a Gazdową Kuźnią. 
 
 Po Wielkiejnocy,  w maju, czerwcu i dalej w październiku, listopadzie, aż gdzieś do dwudziestego grudnia, ulica jest OK. Wynika z tego zestawienia, że sezon pod Tatrami wcale nie trwa przez okrągły rok, lecz ledwie przez pół roku.
 
 
 Chodząc ulicami lubię spoglądać w górę, ponad wystawy a nawet jeszcze wyżej, ponad szyldy. Widzę wówczas prawdziwą i zupełnie inną ulicę. Mało dostatnią, i wyzbytą blichtru, który rzuca się na Krupówkach na pierwszy rzut oka.
 
 
 Często pozory potrafią być mylące, mimo to, a może właśnie dlatego Krupówki i tak pozostaną jedną z moich ulubionych polskich ulic. Kilkadziesiąt lat spacerowania, w górę i w dół, rodzi sentymenty.
 
 
 Zaprezentowane tu zdjęcia nie pochodzą z lat siedemdziesiątych, zrobiłem je w czerwcu 2015 roku.