Rozpatrując rzeczywistość w oparciu o te dwa najważniejsze dla mnie terminy, dochodzimy do zaskakujących wniosków. Zastanawiające; nienawiść przestaje być nienawiścią, bieda biedą a miłość miłością. Siadając w danym punkcie i przyjmując odpowiednią optykę, widzimy jeden subiektywny obraz rzeczywistości. Wystarczy się przesiąść, aby zobaczyć to samo, ale zupełnie inaczej (w innym świetle). Innych użyjemy słów na opisanie tego, co widzimy. To samo przestaje być tym samym.
Z punktu widzenia bezdomnego Nowojorczyka bieda wygląda inaczej niż z punktu widzenia bezdomnego Ugandyjczyka. Odniesienia mogą być bardzo różne; nierównomiernie zasobne lokalne śmietniki, ale także nie wszędzie przyjazny dla ludzi klimat. Nowojorczyk ciągnie za sobą wózek z dobytkiem, o jakim, temu drugiemu się nie śniło, nie mówiąc już o dostępie do wody czy zasobności, penetrowanych przez obydwu, lokalnych śmietników. Jeden i drugi są jednako nieszczęśliwi. Paradoksalnie większej krzywdy doznaje Nowojorczyk znoszący swoją biedę w kontekście rozpasanej materialnej zasobności swojego otoczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz