poniedziałek, 4 maja 2015

Orlęta i Sokoły


Towarzyszący mi w podróży dziennikarz Krzysztof Sadowski napisał, że do Lwowa pojechać warto. Oczywistych powodów, dla których warto jest wiele. Lwów zaskakuje na każdym kroku: Łyczaków, Przedwojenne hotele ot choćby „Żorż”, Mickiewicz, Uniwersytet, Ossolineum, Galicyjska Kasa Oszczędności (dziś Muzeum Etnograficzne), kolekcje malarstwa polskich mistrzów, niezwykłe restauracje z Lożą Masońską włącznie. Można by tak wymieniać bez końca. Dzisiejszy Lwów to jednak coś, czego wcześniej tak łatwo dostrzec nie było można - serdeczność Ukraińców.
 

     Nadszedł czas polsko-ukraińskich rozmów prowadzących do wielkiego porozumienia, w żadnym razie nie do rozdrapywania ran. Retoryka, sącząca w Polsce antyukraiński jad jest dziś nikomu niepotrzebna, podobnie jak antypolskie wypowiedzi na Ukrainie. Cieszą się z nich wyłącznie proputinowscy Rosjanie, zresztą o innych dzisiaj trudno. Tym, którzy chętnie formułują proste (by nie napisać prostackie) diagnozy proponuję wycieczkę na cmentarz Łyczakowski. Odwagi i w drogę! Rodacy porzućcie lenistwo! Do tego miejsca, choć raz w życiu, powinien dojechać każdy Polak. Zobaczy tu chwytającą za serce nekropolię – Cmentarz Orląt, tuż obok, poniżej niego, dostrzeże świeże groby okryte niebiesko żółtymi flagami, na każdym fotografia młodego mężczyzny. To Sokoły poległe w Ługańsku i innych miastach Wschodniej Ukrainy. Polskie Orlęta i Ukraińskie Sokoły spoczywają obok siebie. Jedni i drudzy oddali życie za swoją ojczyznę. Czy może być symbol większej miary? W roku 2015, siedemdziesiąt lat po zakończeniu wojny, możemy zawołać z czystym sumieniem: Sława Ukrainie, Bohaterom Sława! 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz