W
minioną sobotę, wyjeżdżając do Poznania, przez przypadek skręciłem z mojej
ulicy w prawo, zamiast w lewo. Dzięki temu, przejeżdżając przez Rynek w
Szamotułach, spotkałem przyjaciela, z którym byłem dwukrotnie w Ugandzie. Od
ostatniej podróży, w styczniu 2010 roku, widzieliśmy się bodajże raz, nie będę
wnikał dlaczego tylko raz. Nie byłoby w naszym spotkaniu nic dziwnego, gdyby
nie fakt, że Robert mieszka w oddalonym o blisko dwieście kilometrów Szczecinie.
Tymczasem spotykam go przypadkiem w moim rodzinnym miasteczku. Zatrzymałem
auto, uchyliłem drzwi, Robert wszedł bez zbędnych słów do środka. Zawsze
należał do nielicznego grona osób unikających zbędnych słów. Pojechaliśmy do
Poznania razem. Po drodze wyjaśnił mi powód wizyty w Szamotułach. Dla swoich
pracodawców – singapurskich bookmacherów – relacjonował przebieg meczów w
kobiecej siatkówce. Mecze o Superpuchar Polski, w piłce siatkowej kobiet,
rokrocznie rozgrywane są w szamotulskiej hali Nałęcz. Po co singapurskim bookmacherom relacja z superpucharu w
siatkówce, rozgrywanym w bądź co bądź, odległych od Singapuru Szamotułach?
Wystarczy gdy napiszę, że owi bookmacherzy zarabiają krocie, ściągając
bezpośrednie relacje z większości sportowych wydarzeń na świecie, nawet z ligi
ugandyjskiej, co zresztą też organizował im po części Robert. Miliony Azjatów
uzależnionych jest od hazardu, obstawiają wszystko na przykład, która z drużyn
zdobędzie dwudziesty punkt, w pierwszym secie meczu w Szamotułach? Dzięki tej
zgubnej, azjatyckiej skłonności spotkałem towarzysza ugandyjskich podróży,
pracującego w moim miasteczku dla singapurskich mocodawców. Robert
zrelacjonował weekendowe mecze i wrócił do Szczecina, wcześniej zdążyliśmy, w
moim ogrodzie, powspominać pobyt na Wyspach Sesse, jezioro Wiktorii, miasto
Masindi i parę zdarzeń, o których zaistnieniu wiemy tylko my dwaj. - Życie ma o
tyle sens, o ile w danej chwili czuję, że warto mi żyć - skwitował Robert
nasze dwie wspaniałe podróże, zaznaczając, że dewiza zaczerpnięta od Sokratesa
jest mu bardzo bliska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz