Ryba psuje się od głowy, a miasto?
Domniemam, że od dachów. Nawet najpiękniejsze elewacje nie przetrwają próby czasu, jeśli budynki nie
będą zwieńczone solidnymi dachami. Chodząc po mieście z reguły spoglądamy nie
wyżej niż poziom pierwszego piętra. Właściciele, ulokowanych przeważnie na
parterach budynków, sklepowych wystaw, starannie dbają o wygląd handlowych
placówek. Tym samym poprawiają nam samopoczucie.
Zdarza się, szczęśliwie, że
cała kamienica posiada jednego właściciela, wówczas chwała mu jeśli zadba o jej
kompleksowy wygląd. Niestety większość miast boryka się z trudnymi do
załatwienia problemami należytego zachowania, często odrestaurowania,
wymurowanej przed ponad stu i więcej laty, substancji miejskiej. Nie każdą
kamienicę można oddać dawnemu właścicielowi lub sprzedać. Jaki to gigantyczny
problem najlepiej widać, gdy spojrzymy właśnie na miejskie dachy. Nie nadają
się do tego zdjęcia lotnicze, zrobionym z perspektywy lotu ptaka. Wówczas umkną
nam architektoniczne niuanse, a tym bardziej blizny na pokancerowanych
budynkach.
Najdoskonalszym punktem do obserwacji dachów są inne dachy. Zastanawiające jak piękna i inna to przestrzeń,
najczęściej w ogóle niedostrzegana i trudna do ogarnięcia. Nie sposób nie zadać
sobie pytania: co się stanie z miastami, których dachy w końcu się zapadną?
Bardzo rzadko wchodzimy na dachy, chyba stanowczo zbyt rzadko. Mamy przez to
lepsze samopoczucie. Cieszymy się widokiem przyziemnych elewacji, których za
chwilę, z braku dachów, zabraknie. Na zdjęciach kilka spojrzeń na dachy Szamotuł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz