niedziela, 9 listopada 2014

O naturze wilkołaków


 

Listopad to idealny miesiąc, na podobne dywagacje.

 


W czasach kiedy zamieszkujący tereny dzisiejszej Rumunii Dakowie, ubierali wilcze skóry, udając się do karpackich lasów aby odbyć męską inicjację na wojownika i myśliwego, wiara w wilkołactwo była  oczywistością. Przez rok spędzony w samotności, nie mogąc zostać przez nikogo zauważonymi, żyli młodzi ludzie z grabieży, stając się mężczyznami. Jedli wszystko, co w niegościnnych górskich ostępach, wpadło im w ręce. Bywało, że było to ludzkie mięso. Osiągali stan furii - wojownika, gotowego na wszystko w walce o przetrwanie własne i swojego plemienia.

Niejeden z nich pozostawał w lesie na zawsze, alienując się ze społeczeństwa, z biegiem kolejnych lat zapominał ludzkiego języka i sposobów znormalizowanego komunikowania społecznego. Kim zatem był taki osobnik jeśli nie wilkołakiem – efektem cofnięcia się ewolucyjnego zegara, który od tysięcy lat cywilizowania się ludzkiego gatunku, tykał bezustannie? W przypadku człowieka – wilka, zegar ewolucji cofnął się, wbrew naturze, co najmniej o kilka minut. Ważny jest tu aspekt, mimo wszystko, ziemskiej natury wilkołaka, niewiele mającego wspólnego z pozaziemskim – piekielnym demonem, chyba, że uznamy, iż pod postacią wilka mogą pojawiać się tylko zmarli, czego jednak zakładać bym nie radził. Co bowiem uczynimy z rytualnym ludożerstwem, które może w prosty sposób prowadzić do likantropii, czyli wilkołactwa, zdefiniowanego jako choroba psychiczna?

Mieszanie krwi i rodowodów, wilczego i ludzkiego, było w kulturze romańskiej wszechobecne od samego jej zarania. To przecież kapitolińska wilczyca wykarmiła Romulusa i Remusa  dając, jednemu z  synów westalki Rei (zresztą bratobójcy), zgwałconej przez boga  Marsa, szanse na powstanie miasta, które przerodziło się w imperium. Cóż to za niewinna legenda o początkach miasta! Mamy w niej gwałt, wilcze mleko i bratobójstwo.   Jedną z  prowincji, owego od zarania dalekiego od niewinności, imperium stała się, z biegiem czasu, karpacka Dacja. Do dziś w wielu rumuńskich miastach, i to w ich centralnych punktach, widzimy wizerunki wilczycy karmiącej dwoje niemowląt – tak jest na przykład w Targu Muresz .

Już Herodot, nie bez racji zwany ojcem historiografii, pisał o Neurach, ludziach zamieszkałych nad Morzem Czarnym: „Ci Neurowie wydają się być czarodziejami.  Opowiadają bowiem Scytowie i zamieszkali w Scytii Hellenowie, że stale, raz do roku, każdy z Neurów na kilka dni staje się wilkiem, a potem znowu przybiera dawną postać. Ja w prawdzie w te ich baśnie nie wierzę, pisał Herodot, nie mniej tak oni utrzymują i na to przysięgają.” Dalej pisze Herodot o Androfagach, plemieniu według niego najdzikszym, nie uznającym prawa naturalnego, ani żadnego innego, wcale nie wykluczone, że to ci sami Neurowie. Androfagowie bowiem to, po polsku, po prostu ludożercy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz