poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Pchli targ - świnie w samochodzie



Wyjeżdżając gdziekolwiek, czy blisko czy daleko, niezmiennie szukam miejsc targowych. W zasadzie, oprócz cmentarzy, wszelkie miejsca prostego, najbardziej tradycyjnego sposobu handlowania, są dla mnie absolutnie ważne. Najwięcej mówią mi o ludziach mieszkających w miasteczku czy wiosce. Od razu wiem co lubią jeść, czy zbierają grzyby, a może zioła lub kwiaty, na czym się dobrze znają a na czym mniej. Wreszcie jakie mają gusty co do osobistego stroju, a także wystroju otoczenia. Uwielbiam przyglądać się wszelkim sprzedawanym na jarmarkach landszaftom i kiczowatym figurkom.

 
Z takich miejsc, bazarów, jarmarków, targów, nigdy nie wychodzę z pustymi rękoma. Czasem wynoszę z nich perełki, takie jak owe świnie w samochodzie. Mała porcelanowa figurka przez lata służyła komuś za popielniczkę. Gdy ją kupowałem, była strasznie brudna. Na szczęście nie miała żadnego uszczerbku, a nieco wytarta farba na świńskich ryjkach i uszach dodała jej tylko uroku. Sprzedający nie przywiązywał do tego kawałka porcelany wielkiego znaczenia i bez żadnych wątpliwości pozbył się go za równowartość dwóch złotych(!) Tym sposobem nabyłem dość rzadką porcelankę pochodzącą z pewnej niemieckiej manufaktury, datowaną na około 1910 rok. Figurka, w tamtym czasie była dość popularna, stanowiła satyrę na automobilistów. Łatwo sobie wyobrazić, że w 1910 roku mało kto mógł sobie pozwolić na automobil. Z takiego przywileju korzystali tylko bardzo bogaci ludzie, przez autora figurki sportretowani jako świnie – czyli zwierzęta z marną reputacją. Pewnie mógłbym ją sprzedać kolekcjonerowi za kilkaset złotych, niestety sam zbieram przeróżne dziwne rzeczy, a świnie w samochodzie absolutnie do nich się zaliczają.  Na marginesie - terminu „samochód”, w 1910 roku, jeszcze nie znano. Słowo to utrwaliło się w Polsce dopiero w okresie międzywojennym, zresztą był to jeden z ówczesnych przejawów dbałości o język polski. Wybrano je w wyniku konkursu, by zastąpiło niepolsko brzmiący „automobil”. Takie to były czasy.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz