Buty to bardzo ważna sprawa, zwłaszcza w górach. Nie o
takich, chroniących stopy butach będzie mowa. Buty mogą być nie tylko do
noszenia ale także do słuchania. Jest to możliwe od 1986 roku, dzięki kilku
Czechom z Ostrawy. W rozwichrzonych zainteresowaniach muzycznych Buty zajmują u
mnie miejsce nietypowe, można rzec szczególne. Zetknąłem się z nimi dzięki przepięknemu filmowi
„Jizda” Jana Svĕráka. Lider zespołu
Radek Pasternak zagrał w filmie jedną z głównych ról. Muzyka do filmu dostała
bodajże w 1995 roku, nagrodę Czeskiego Lwa za najlepszą muzykę filmową. Buty wymyśliły rzecz fantastyczną, nie
pierwszy raz grający na elektrycznych gitarach ludzie sięgnęli w głąb rodzimego
folkloru. Buty zrobiły to jednak w sposób szczególnie poruszający, wyniosły
folklor w rejony autentycznej psychodelii. Proste melodie przeplatane są tęgimi
riffami, czasem zahaczają o jazz. Niby takie „duperele” ale ile w nich jakości,
do tego fujarki i inne duperelki, by jeszcze raz użyć tytułu jednej z płyt
zespołu.
Tyle o muzyce teraz kulturowo.
W Butach doskonale zawiera się mój bezkrytyczny zachwyt nad czeskością. Nic
mnie w niej nie uwiera. Wartości, które
zawiera w sobie czeska kultura są dla mnie ujmujące i nad czym ubolewam,
dalekie od tych, z którymi stykam się na co dzień w rodzimych dysputach
kulturalnych. Całkowicie abstrahuję tu od polityki, której wcale nie tak
sympatyczny styk z czeską kulturą nakreślił i zdefiniował w swoich książkach
Mariusz Szczygieł. Czeskie kino i muzyka nie od zawsze były w Polsce cenione.
Przysłowiowym „czeskim filmem” nazywano dzieła, w których trudno było
jednoznacznie opisać surrealistyczną często fabułę. „Lemoniadowy Joe” film
nominowany do Oskara, zanim stał się klasyką także w oczach polskich kinomanów,
traktowany był gorzej niż z przymrużeniem oka. Dotyczy to większości filmów
Lipskiego i Menzla powstałych w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Jak się okazało, swoją nieznośną lekkością bytu utrwalały filozofię życia, do
której zrozumienia polska publiczność musiała dorastać latami. Wyzbytą z
dosłownego heroizmu, na którym wychował się polski czytelnik i widz. Jakże inna
była nasza dwudziestowieczna historia najlepiej pokazują lektury i filmy. Warto
podpatrzeć co dziś mają do powiedzenia nasi południowi sąsiedzi. To tylko
pozorne duperele, śmiejmy się z nich korzystając z czeskiego poczucia humoru, zdobądźmy
się jednak później na refleksję: czy aby czasem nie śmiejemy się z samych
siebie. Na koniec polecam Buty i jakże sympatyczną piosenkę o lubianym przez
nas wszystkim czeskim bohaterze - „Krtek” https://www.youtube.com/watch?v=KStcS_ZJWms
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz