poniedziałek, 5 października 2015

W Karpatach Anioły schodzą bliżej ziemi


 

      Przełom września i października, w tym dzień upamiętniający mojego patrona Archanioła, zawsze starałem się spędzać w górach. Nie zawsze były to Karpaty, choć tam zaglądałem najczęściej i mam nadzieję jeszcze trochę pozaglądać. Tego roku rzecz się nie udała. Spędziłem koniec września w domu zbierając siły i fundusze na listopadową Ugandę. Niemniej wiem ze źródeł najlepiej poinformowanych, że tak jak co roku, na przełomie września i października góry zaczęły wyglądać, jak gdyby ktoś sypnął na nie z góry garścią soli. Zaczynają się zmagania z czasem. Zima nadejdzie niebawem i zapewne z nienacka. Pewnego ranka ludzie zobaczą świat przysypany białym śniegiem. Znikną podwórzowe niedoskonałości, śnieg skutecznie zamaskuje  niesprzątnięte śmieci. Zanim to wszystko nastąpi trzeba będzie jeszcze przygotować się do uczczenia pamięci zmarłych na początku listopada. Bywa, że groby do tego czasu także zostaną już otulone białą pierzynką. Wszystko to sprawia, że wraz z tymi kosmicznymi zmianami Anioły zejdą bliżej ludzi. Do tego stopnia, że staną się ich sąsiadami w uroczysty czas Bożego Narodzenia.
 
 
     Kto w to nie wierzy niech uda się o tym czasie w białe góry, tam z pewnością poczuje anielską bliskość. Wspominałem już kiedyś o książce Andrei’a Pleşu „O Aniołach” nie sposób jednak nie zrobić tego raz jeszcze, przywołując tą i inne angeologiczne pozycje. Zanim wybierzemy się w dzikie zimowe Karpaty warto potraktować je niczym poradniki sprawiające, że uda nam się zwrócić uwagę, na rzeczy dotąd uwadze uchodzące.  Stąd przed jesienno-zimowym wyjazdem w coraz bardziej wybielające się góry warto zajrzeć do książki księdza Alfonsa Józefa Skowronka „Aniołowie są wśród nas”, dalej poprowadzić nas może inny uczony ksiądz - Stanisław Kobielus, autor książki „Człowiek i rajski ogród”. Lubiącym wiedzę dalece usystematyzowaną polecam „Słownik Aniołów w tym aniołów upadłych”, wielce erudycyjne dzieło Gustava Davidsona, no ale Pleşu przede wszystkim, w końcu to były minister kultury z kraju tak pełnego Aniołów, jakim jest Rumunia. Posileni taką wiedzą lepiej zrozumiemy słowa wielkiego magika – Lwa Tołstoja: "Wszyscy puszymy się przed innymi i nie chcemy pamiętać, że jeśli nie kochamy innych, to jesteśmy żałośni, arcyżałośni. My natomiast tak się pysznimy, tak udajemy złych i pewnych siebie, że sami dajemy się na to nabrać, biorąc chorowite kurczęta za groźne lwy".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz