Fajny dzień, w którym znów zagrała Orkiestra,
a mnie po głowie wędrują jakieś ponure myśli o bestialskich gwałtach. Kiedy szukałem
materiałów do prelekcji na temat gwałtów w Afryce, przez przypadek (co za
nieuwaga), trafiłem na stronę Korwina Mikke i zamieszczony na niej cytat
pierwszej damy Zimbabwe pani Mugabe. Jakby ktoś nie wiedział przypomnę, że
Mugabe to dyktator i satrapa jakich dziś nie ma wielu nawet w Afryce. Jego
cytowana przez Korwina M. żona uważa, że za gwałty odpowiadają kobiety, ponieważ
zbyt wyzywająco się ubierają nosząc na przykład krótkie spódnice.
Nie jest to śmieszne,
lecz żałosne, tym bardziej, że na czarnym lądzie gwałty są rzeczą powszechną i
niestety należą do często hołubionej tu kultury przemocy a w żadnym razie nie
są wynikiem frywolnych strojów. W Ugandzie, znanej ze swojej nietolerancji
wobec homoseksualistów, minister etyki i prawości Simon Lokodo, zachęca wręcz
do prewencyjnych gwałtów na lesbijkach przekonując, że to lepsze od
homoseksualizmu. Strach pomyśleć, czy nie zacytuje go niebawem, któryś z
polskich polityków (czy aby na pewno można używać dumnego słowa polityk?). W
czarnej Afryce gwałtom sprzyjają konflikty zbrojne, wojny domowe i wędrówki
uchodźców. Gwałt jest wreszcie tradycyjnym narzędziem narzucającym dominację,
tak jednostce, jak i całym społecznościom. W Kongo każdego dnia gwałconych jest
około tysiąca kobiet w wieku rozrodczym, co daje szokujący wynik 40 gwałtów na
godzinę. Podobne statystyki panują w pozostałych krajach czarnej Afryki, z RPA
włącznie. W wielu z nich za falą gwałtów idą bestialskie okaleczenia, czy jak
choćby miało to miejsce w zachęcającej do gwałtów w majestacie prawa Ugandzie, galopująca
epidemia HIV. Kiedy Europejczycy wypowiadają się na temat gwałtów w Afryce akcentują
behawiorystyczny czynnik męski, jako sprawczy, wyrządzający zło i zagrażający
ładowi tworzonemu przez białego człowieka. Rzadko akcentuje się żal wobec
milionów ofiar gwałtów, biednych, nieludzko traktowanych afrykańskich kobiet. Tym samym
stawiają się w pozycji pani Mugabe, czy cytującego ją pseudointelektualisty.
Na marginesie dodam, że w Afryce,
zwłaszcza w środowiskach miejskich gangów (Kinszasa, Nairobi, Kampala, czy
Lusaka to wielomilionowe molochy), gwałty odbywają się także na mężczyznach.
Przyjęty do gangu jest gwałcony przez kolejnych członków (porażająca dosłowność
niezamierzona), stojąc przez ten uwłaczający gest najniżej w hierarchii grupy.
Dopiero gdy sam kogoś zgwałci jego pozycja wzrasta i tak dalej w myśl zasady: „Im
więcej zgwałcę, tym mniej ma prawo zgwałcić mnie". Pozdrowienia z Afryki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz