niedziela, 2 listopada 2014

Daniel Mróz - Transylwania


Nie wiem, czy Daniel Mróz był kiedykolwiek w Rumunii, tym bardziej  nie mam wiedzy czy podróżując, widział kiedykolwiek Transylwanię? Nie znalazłem w jego dossier informacji o wystawach w Cluj, czy Bukareszcie. Daniel Mróz (1917 – 1993), był w latach 1950 – 1978, etatowym ilustratorem „Przekroju”. Chyba właśnie dzięki jego talentowi do dziś uwielbiam przeglądać stare numery tego tygodnika. Z czasem Mróz stał się moim ulubionym polskim grafikiem. Później zainteresowałem się całym środowiskiem "Grupy Krakowskiej", ale Mróz zawsze pozostał Mrozem. Był trochę z boku, trochę z dystansem, tak jak go tego nauczyło życie. Czasem przychodzi mi kupić książkę, tylko dla tego, że ilustrował ją Daniel Mróz. Wśród ulubionych perełek na swojej półce z książkami, mam tą, wydaną przez Wydawnictwo Literackie w Krakowie, w 1961 roku. Nakład 3000 egzemplarzy, stron 112, w tym liczne ilustracje. Choć książeczka jest niewielkich rozmiarów, ilustracje bywają w niej całkiem spore, wydrukowane są bowiem na kartach złożonych na kilka części. Jest wśród nich, jedna absolutnie ulubiona, to ona skłoniła mnie do postawienia pytania: czy Daniel Mróz był w Rumunii, a może nawet w Transylwanii?


Nigdy wcześniej , ani później nie spotkałem ilustracji z tak zwięzłym, wręcz syntetycznym, oddaniem atmosfery tego zakątka Europy. Toż to esencja transylwańskości, od krajobrazu począwszy, na wylegujących się, leniwych zwierzakach, skończywszy. Koń siedzący w karocy ciągniętej przez mężczyzn, a jakże, w siedmiogrodzkich nakryciach głowy, to wręcz transylwańska specyfika! Księżyc, na którego rogu wiszą nietoperze, to się rozumie samo przez się! Najważniejszy jest jednak symbol - ornament. Pojawia się na obrazku ośmiokrotnie, chyba, że gdzieś go jeszcze przeoczyłem, ni to krzyż świętego Andrzeja, ni to parzenica. Piękny, doskonały, karpacki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz